Liberte Liberte
119
BLOG

Bartłomiej Austen: No i przez te grzybki, chłód rodzinnej kryptki

Liberte Liberte Gospodarka Obserwuj notkę 0

Bartłomiej Austen: No i przez te grzybki, chłód rodzinnej kryptki

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o lasach przygotowany przez Ministra Środowiska. Według Ministra Szyszki znowelizowana ustawa ma zabezpieczać nasz kraj przed wylesieniem. Dzięki tej regulacji ma powiększyć się obszar lasów stanowiących własność Skarbu Państwa (jest to dla mnie niezrozumiałe – do „lesistości kraju” wlicza się także lasy prywatne. Zmiana właściciela nie spowoduje zmniejszenia lub zwiększenia ilości lasów w Polsce...). Lasy prywatne mają zostać objęte standardami zagospodarowania i ochrony obowiązującymi w Lasach Państwowych. Znowelizowana ustawa ma obowiązywać od 30 kwietnia 2016 roku. Prawdziwą jednak przyczyną ekspresowego przeprowadzenia tej ustawy jest upływający czas. 1 maja tego roku mija 12-letni okres ochronny na zakup ziemi rolnej i gruntów leśnych przez cudzoziemców. Uniemożliwienie wykupu polskiej ziemi, polskich lasów przez zachodni kapitał jest na sztandarach Prawa i Sprawiedliwości od czasu obrzydliwej kampanii, gdy zarzucono rządowi PO-PSL chęć sprywatyzowania Lasów Państwowych, choć nic takiego nie miało miejsca. Według nowej ustawy, po tej dacie Skarb Państwa, czyli Lasy Państwowe będą miały prawo wykupu lub pierwokupu prywatnych gruntów leśnych. Lasy prywatne mają być kupowane po cenach rynkowych. Według Ministra Szyszki prawo pierwokupu lub wykupu nie będzie dotyczyć przypadków zbycia na rzecz szerokiego kręgu osób bliskich, dziedziczenia ustawowego i testamentowego, a także zbycia gospodarstwa rolnego, którego część stanowią grunty leśne.

,,Nie ma nic milszego, niech, kto chce mi wierzy,
Niż rodzinny obiad w sielskiej atmosferze,
Obrus świeży leży, starsi znad talerzy do młodzieży
Szczerze szczerzą się.”

Tyle rządowej propagandy. Żeby zdemaskować ten ministerialny bełkot, trzeba przede wszystkim zastanowić się, czy zachodni kapitał rzeczywiście dybie na polskie lasy? Czy las – to się w ogóle może opłacać? Tak się akurat składa, że jestem prywatnym właścicielem tak zwanej nieruchomości leśnej, czyli lasu. Około 11 hektarów. Ponad połowa to las zasadzony jeszcze przed II wojną światową przez mojego pradziadka. Zastanówmy się więc wspólnie przede wszystkim, czy posiadanie lasu ma sens z ekonomicznego punktu widzenia. Należy tu sobie uświadomić, że nie za bardzo. Przede wszystkim inwestowanie w las to zajęcie raczej dla ekonomicznego maratończyka, a nie dla zachodnich funduszy inwestycyjnych, których to akcjonariusze żądają zysków w perspektywie 5 lat (większość funduszy), 10 lat (mniejszość funduszy), 15 lat (nieliczne fundusze). W Polsce przeważają lasy iglaste, a wśród lasów iglastych hegemonem jest sosna. Sosnę według obowiązującego prawa można wyciąć dopiero po osiemdziesięciu latach. W praktyce dużo później, bo trzeba mieć na to zgodę leśniczego, a leśniczy daje zwykle zgodę na wycięcie maksymalnie 2 hektarów. Po wycięciu trzeba się wykazać, by dostać zgodę na wycięcie kolejnego kawałka, a to wykazywanie trwa latami. Najpierw trzeba teren zaorać. Zwykle orka ze względu na ostatnią plagę szelężnika następuje po roku od wycięcia na wiosnę. Potem trzeba poczekać i obserwować efekty samosiejki, gdyż las z samosiejki jest mocniejszy niż z hodowli. Po dwóch latach należy wyciąć niepożądane efekty samosiejki, czyli np. brzozy i dopiero można zacząć siać. Wtedy mijają kolejne dwa lata i pojawia się już jakiś efekt naszych działań w przypadku, gdy uda nam się zabezpieczyć uprawę przed zwierzyną i nie będzie akurat suszy. Powiedzmy jednak, że się udało i wykazaliśmy się przed leśniczym ponownym zalesieniem lasu. Minęło pięć lat i dostajemy zgodę na kolejną wycinkę 2 hektarów.

,,Wujek Leon z punktu ku kuzynkom czterem,
Z odpowiednim żartem zmierza, czy duserem,
Dziadzio je z orderem, kuzyn z profelerem,
Ciocia tartym serem sypie w krąg.

Tak co dnia obiad trwa, wdzięków moc w sobie ma.”

Ustaliliśmy więc primo, że inwestowanie w las to zajęcie dla bardzo cierpliwych i długowiecznych. Oczywiście można kupić las na przykład tuż przed wycinką za grosze i go wyciąć i zarobić majątek. Kłopot z takim myśleniem jest tylko taki, że las się sieje, ale głupich nie sieją. Nie po to ktoś dokłada do lasu 75 lat, by na koniec go sprzedać i dać zarobić komuś innemu. Jak się wytnie las, to mniej więcej z hektara można uzyskać około 50-60tys złotych, jeżeli las był wcześniej odpowiednio pielęgnowany (trzebież itd.). W tej chwili średnia cena kilkuletniego, kilkunastoletniego lasu w okolicach Borów Tucholskich to około 15 tysięcy złotych. Dramatycznie mało w porównaniu z ziemią orną, ale jest tego powód. Mianowicie do zalesienia od nowa lasu nie ma żadnych unijnych, czy państwowych dopłat. Zero. Wyciąłeś las to z pozyskanych środków musisz go odnowić. Inaczej dostaniesz karę. Koszt jest po twojej stronie. Najpierw orka, potem sianie, ogrodzenie, znowu dosianie. Potem co kilka lat trzebież i droga przeciwpożarowa. Opróżnianie ze śmieci. Koszty to niemałe. Potem od pewnego czasu zaczynają dochodzić coroczne podatki (w pierwszym okresie jesteś zwolniony). Jeżeli wszystko idzie dobrze, po jakichś 40 latach dokładania trzebieże zaczynają się zwracać. Od 55 roku nawet coś już można zarobić na nich. Jeżeli oczywiście las wcześniej nie spłonie co w perspektywie 80-100 lat jest całkiem prawdopodobne. Nie słyszałem też o kimś, kto ubezpieczałaby lasy od pożaru. Koszt jest zabójczy, a oferty prawie nie ma. Nic dziwnego skoro 82% lasów należy do Państwa, a Lasy Państwowe nie ubezpieczają. Najlepsze jest, że nic nie możesz w lesie robić sam. Mimo, że jest to twoja własność, plan zagospodarowania ściśle określa leśniczy. Jak nie zastosujesz się do jego planów, które zawsze kosztują to cap-mamy cię, dostajesz karę.

,,Obserwować można choćby z przyjemnością
Jak się wujek Leon zawsze dławi ością,
Czyni to z godnością, rzeczy znajomością,
Wuj z natury powściągliwy jest.”

Jasno więc widać, że chyba nikt nie dybie na nasze lasy, bo to słomiany interes. Na lesie nie da się zarobić, a nawet jak się da, to biznesplan ma tyle znaków zapytania, że zachodnie fundusze będą ostatnimi, które się tym zainteresują. Szczególnie, że dookoła jest mnóstwo pewniejszych interesów o ciekawszych perspektywach i szybszej stopie zwrotu. Np. ja, czy moja rodzina przez 25 lat nigdy nie otrzymaliśmy żadnej oferty kupna tego lasu. Przypadek? Nie słyszałem też, żeby sąsiad dostał.

,,A ciotunia w każde danie wciąż sypie ser, tarty ser, żółty ser,
Bo pasuje do wszystkiego tarty ser,
Czasami kuzyn co ma profeler,
Twierdzi, że to jest nie fair.”

No dobra. Ustaliśmy więc, że główna przesłanka powstania tej nowelizacji jest nieprawdziwa i że życie prywatnego właściciela leśnego nie jest usłane różami. Może w takim razie ta ustawa życie to sprawi słodszym? Wolne żarty. Pierwszym skutkiem tej ustawy będzie oczywiście spadek wartości tych lasów. Będzie to też problem dla tych, którzy te lasy mają zastawione jako hipotekę. Przede wszystkim ta ustawa jest niezgodna z konstytucją, ale zaraz, zaraz… kto ma w Polsce stwierdzić, że tak jest? Przecież w Polsce nie ma już instytucji, która tego pilnuje. Zamiast niej mamy ,,prywatne spotkania przy ciastkach i herbacie”, a skarga do sądów unijnych to nie będzie już skarga, a tylko donos.

,,A dziadunio tak zabawnie gryźć umie wąs, prawy wąs, prawy wąs
Bo przeszkadza mu w konsumpcji, prawy wąs
Kuzynki mają przez to oczopląs,
Nie chcąc sosów tknąć ni miąs,

Bo jak się na dziadzia zapatrzą to … przepraszam.”

W praktyce największym dramatem tej ustawy jest co innego. Ustawa mówi, że jeżeli ty będziesz chciał sprzedać las, to dalej możesz. Znajdujesz kupca. Idziecie do notariusza i zawieracie transakcję. Tylko, żeby transakcja wypaliła musisz uzyskać adnotację, że Lasy Państwowe nie skorzystają z prawa pierwokupu. Z tego powodu musisz przesłać tą umowę do nadleśnictwa, gdzie nadleśniczy może powołać biegłego, który na jego wniosek stwierdzi, że twoja cena jest zawyżona i z transakcji nici. Niektórzy mówią, że nikt nic nie straci, bo co za różnica dla kupującego, czy kupi od niego osoba prywatna, czy Państwo. Wszystko pięknie tylko, że znowu skręcamy z prostej drogi nomen omen w las i kreujemy wszechwładzę urzędnika, łapówkarstwo i korupcję. Problem bowiem jest taki, że nikt nie wie, ile jest warty las. Nie wie tego na pewno leśniczy jak również właściciel. O ile wartość samej ziemi można jakoś wycenić, to wartości drewna z tego lasu się nie da oszacować. Można to oszacować, gdy się go wytnie, zmierzy i zakwalifikuje i przede wszystkim znajdzie kupca !!!. Z autopsji mogę podać przykład, gdzie powołany przez Urząd Skarbowy biegły oszacował las na 400 tys. złotych i Urząd Skarbowy chciał od tej kwoty procent zaległego podatku. Właściciel wystawił las na sprzedaż w prasie za 150 tys. złotych. Nikt go oczywiście nie kupił, bo był warty około 120 tys. Mimo to U.S. dalej wiedział swoje.

,,Ciocia chciała kiedyś skonać na anewryzm
Bo dziadziowi nagle order wpadł w ordewry 
I na pół go przegryzł podśpiewując:
„Everybody love somebody – smaczne to!”

PIS zamiast zająć się sytuacją w Lasach Państwowych, znowu stawia państwowe nad prywatne i dociska prywatną własność. Mało kto wie, ale w Ministerstwie Ochrony Środowiska pracuje 60 tysięcy osób. Tak dla porównania dodam tylko, że cała administracja państwowa premiera Rakowskiego liczyła mniej niż 100 tysięcy osób…W Lasach Państwowych jest zatrudnionych 25 tysięcy pracowników. W ostatnim raporcie NIK o niegospodarności w LP można znaleźć ciekawe dane. W latach 2011-2013 ilość sprzedawanego drewna wzrosła o 6,5%. Przychody spadły o 4%, a wynagrodzenie wzrosło o 26%. Takie cuda tylko na państwowym. Średnie zarobki zatrudnionych w Lasach Państwowych za 2014 rok to 7 229zł miesięcznie, a w Dyrekcji Generalnej to 11 133 zł. Dla porównania, według danych GUS, przeciętne wynagrodzenie w Polsce w drugim kwartale 2015 roku wyniosło 3854 zł. Nadleśniczy zarabia lepiej niż premier, bo 18 tys. złotych, a takich nadleśniczych jest w Polsce niemało, bo około 500 osób.

,,Tak to w atmosferze sielskiej i intymnej
Zwykł przebiegać zwykle obiad nasz rodzinny,
Wuj się dławił siny, kuzyn robił miny,
I ciociny tarty ser mdlił nas.”

Na koniec tego wpisu dodam, że słuchałem niedawno w Radiu Gdańsk dyskusji na temat tej nowelizacji i poseł PIS ziemi pomorskiej stwierdził podczas tej audycji, że prawdziwym powodem tej nowelizacji jest troska Prawa i Sprawiedliwości o prawa obywatelskie Polaków, by dalej mogli korzystać bez ograniczeń z dóbr polskiego dziedzictwa narodowego, czyli lasów i że Polakom nie można odbierać prawa do zbierania grzybów i jeżyn w lesie… A więc mamy odpowiedź. To wszystko wina grzybków…

,,Mdliłby tak do dziś dnia, gdyby nie sprawa ta…

Że raz dano zraz, czy bitki zdobne w nitki,
A do zrazu zrazu chrzan, a potem grzybki,
No i przez te grzybki, chłód rodzinnej kryptki,
Nazbyt szybki dał obiadkom kres.”

Tytuł piosenki: ,,Obiad rodzinny”

Słowa: Wojciech Młynarski

Liberté! to niezależny liberalny magazyn społeczno-polityczny. „Głos wolny wolność ubezpieczający”. Zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej oraz zachęcamy do prenumerowania.

 

Liberte
O mnie Liberte

Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego. Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem: www.liberte.pl Pełna lista autorów Henryka Bochniarz Witold Gadomski Szymon Gutkowski Jan Hartman Janusz Lewandowski Andrzej Olechowski Włodzimierz Andrzej Rostocki Wojciech Sadurski Tadeusz Syryjczyk Jerzy Szacki Adam Szostkiewicz Jan Winiecki Ireneusz Krzemiński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka