Liberte Liberte
1006
BLOG

K. Wóycicki: Czy Polska może być krajem bez znaczenia?

Liberte Liberte Polityka Obserwuj notkę 22

Odpowiedz „tak” wydaje się niedorzecznością. Polska to dwudziesta co do wielkości gospodarka świata i szósta w Unii Europejskiej, państwo położone w samym środku Europy. Polski głos w Brukseli zdaje się być nie do pominięcia. A jednak !

Odpowiedz „tak” wydaje się niedorzecznością. Polska to dwudziesta co do wielkości gospodarka świata i szósta w Unii Europejskiej, państwo położone w samym środku Europy.  Polski głos w Brukseli zdaje się być nie do pominięcia. Polska jest silnie osadzona w stosunkach międzynarodowych i dzięki takim inicjatywom jak „trójkat weimarski” stała się niemal równorzędnym partnerem takich stolic jak Paryż czy Berlin. W dużym stopniu Europa zachodnia zawdzięcza Polsce szybsze zrozumienie agresywnej natury polityki moskiewskiej.

A jednak ! Polityka jest grą bardzo skomplikowaną. Pogorszenie własnej pozycji nie jest zadaniem niewykonalnym. Polityka globalna przeżywa obecnie głęboką ewolucję. Jeszcze dekadę temu nikt nie mógł przypuszczać, że państwa takie jak Turcja czy Ukraina staną znaczącymi aktorami światowej polityki. Dwie dekady temu nikt nie myślał, że Korea Płd będzie potęgą gospodarczą w skali światowej, podobnie nie groziła nam „inwazja” emigrantów z południa, bowiem ludności w Afryce północnej było bez porównania mniej ludności niż w Europie. Świat potrafi zmieniać się bardzo szybko, a w szczególnych wypadkach dla poszczególnych krajów zmiana może być skokowa. Czy coś takiego może wydarzyć się Polsce i to w taki sposób, że Polska straci swoją obecną pozycję? Aby się tak stało muszą być spełnione odpowiednie warunki i trzeba popełnić odpowiednią ilość błędów.

Pierwszym warunkiem jest popsucie sobie stosunków z Niemcami. Zamiast współpracować z Berlinem, można starać się o budowanie w Europie środkowej antyniemieckiego bloku. Można twierdzić (czytając podręczniki dawniejszej historii), że Polska jest wciąż w kleszczach niemiecko-rosyjskich i za wszelką cenę te wyimaginowane kleszcze starać się rozerwać przez budowanie wyimaginowanych projektów takich jak Międzymorze (nie zauważając przy tym, że Partnerstwo Wschodnie było w nowych warunkach jakimś przybliżonym sposobem realizacji właśnie owego „międzymorza”).

Drugim warunkiem osłabienia pozycji Polski jest pokazywanie figi Brukseli. Można to zrobić w najrozmaitszy sposób. Najlepszym sposobem jest łamanie reguł gry, które są ustalone dla całej wspólnoty. Można je przedstawiać jako narzucone. Można twierdzić, że chcemy być członkiem UE, ale jedynie na własnych warunkach. Postępowanie to przypomina członka jakiegoś klubu, który nagle zaczyna twierdzić, że nie zgada się na statut klubu i będzie pisał własny. Klub jest stateczny, nikt dziwaka nie wyrzuca, ale traktowany jest jak półgłupek.
Bardzo dobrym sposobem osłabienia międzynarodowej pozycji Polski jest zawieranie egzotycznych sojuszy, traktowanych jako strategiczne. O taki sojusz można na przykład starać się z Wielką Brytanią, która właśnie debatuje nad wystąpieniem z UE, co związane byłoby z pogorszeniem się sytuacji setek tysięcy mieszkających tam obywateli polskich. Sojusz z Wielką Brytanią można przedstawiać jako alternatywę dla dobrych stosunków z Niemcami i istotnie trudno o to, aby Londyn „zwasalizował” Warszawę, bowiem los Warszawy jest Londynowi dość obojętny.

A propos strategii można też twierdzić, że Polska stanie się strategicznym partnerem Chin i Chiny budują nowy jedwabny szlak tylko po to, by dotarł on do Warszawy.

Można też twierdzić, że główne oparcie (przeciw dekadenckiej i lewackiej Europie) znajdzie Polska w Stanach Zjednoczonych. Tam są twardziele, które nam pomogą i obronią (jak odejdzie Obama). Może nawet wypożyczą nam bombę atomową, abyśmy mogli poczuć się trochę lepiej. Kłopot jest tylko w tym, że psując sobie stosunki z Niemcami traci się punkty w Waszyngtonie. Mając do wyboru Warszawę i Berlin, amerykanie nieomylnie muszą wybrać Berlin, patrząc na polityków z Warszawy jako gości, którzy nic nie rozumieją ze światowej polityki.
Argumenty o sile współczesnej Polski można długo wyliczać. Polska jest krajem o gospodarce jedynie dwukrotnie mniejszej od gospodarki rosyjskiej. Niemcy też gonimy, wystarczy przyjrzeć się byłej NRD. Wreszcie dochód na głowę w Polsce to ponad ¾ Unii Europejskiej a to przecież jest grupa najbogatszych państw świata. Wydaje się więc, że Polska ma zapewnioną istotną pozycje w koncercie państwa europejskich. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Pomysłów by Polskę zdegradować jest dzisiaj całe multum.

Można udawać, że jest się takim mocnym, iż stać nas na całkowicie samodzielną politykę. Pozycja i siła danego państwa zależy nie tylko od własnych zasobów, ale w ogromnej mierze od rodzaju i jakości związków z innymi państwami. Nawet jednak USA nie stać na politykę w 100% samodzielną i wiele swoich posunięć muszą staranie negocjować z partnerami. Można jednak twierdzić, że Polskę stać. Sojusz oznacza współzależność. Gdy odrzuca się jedne współzależności, wpada się w inne. Dobrym przykładem jest dumny Węgier Orban. Odwrócił się on plecami do EU i wpadł współzależność od Moskwy. W dzisiejszej Europie jest tylko wybór między Brukselą i Moskwą. Można, będąc nawet w gębie najbardziej antyrosyjskim, popaść w zależność od Putina.

Należy się jednak pocieszyć. Nie będzie najpewniej aż tak źle. Ostateczne ugruntowanie się samodzielności Ukrainy zmieni zasadniczo położenie Polski, czyniąc Polskę krajem w bezpiecznym położeniu w pełni środkowoeuropejskim. Ukraina wspierana przez cały Zachód da sobie radę, przejmując rolę „przedmurza” i obejmując strategiczne pozycje nad Morzem Czarnym. Rosja Putina znajdzie się w głębokim kryzysie i nie zaatakuje Warszawy ani nawet niezdolna będzie do wykorzystania głupoty i dyletantyzmu niektórych nadwiślańskich speców od polityki zagranicznej. Z Berlina, Paryża i Waszyngtonu będzie się leciało prosto do Kijowa, omijając Warszawę pogrążoną w śnie o potędze i odzyskiwaniu „silnej, samodzielnej pozycji” (rzekomo utraconej przez uległość wobec Berlina i Brukseli). Polska będzie mimo wszystkich ekstrawagancji bezpieczną europejską prowincją, budzącą może uśmieszek i lekką kpinę. Może ktoś życzliwy i wspominający dawniejsze czasy powie nawet „przecież oni mieli kiedyś kogoś takiego jak Wałęsa”. Nie będzie się tam jeździć na ważniejsze spotkania międzynarodowe, ale każdą większą konferencję organizowaną przez Warszawę uświetnią zawsze Victor Orban i Milosz Zeman. Można więc być krajem bez znaczenia i nie jest to wcale tak źle. Nie będzie to międzymorze, ale bajoro będzie swojskie.

 

Liberté! to niezależny liberalny magazyn społeczno-polityczny. „Głos wolny wolność ubezpieczający”. Zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej oraz zachęcamy do prenumerowania.

Liberte
O mnie Liberte

Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego. Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem: www.liberte.pl Pełna lista autorów Henryka Bochniarz Witold Gadomski Szymon Gutkowski Jan Hartman Janusz Lewandowski Andrzej Olechowski Włodzimierz Andrzej Rostocki Wojciech Sadurski Tadeusz Syryjczyk Jerzy Szacki Adam Szostkiewicz Jan Winiecki Ireneusz Krzemiński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka