Liberte Liberte
827
BLOG

Mikołaj Mirowski: Lex Kamiński to zły precedens

Liberte Liberte Polityka Obserwuj notkę 43

Ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przed apelacją w sądzie drugiej instancji, przed rozstrzygnięciem o uprawomocnieniu lub nie wyroku – to nie jest zwykły błąd, to jaskrawy przykład ogromnego deficytu prawa i sprawiedliwości w Polsce. Jest to także niedobry precedens na przyszłość.

Kaminski 3

Tylko uniewinnienie

27 maja 2015 roku podczas rozmowy w Konradem Piaseckim w „Kontrwywiadzie RMF FM”, wiceprezes PiS a obecnie świeżo upieczony minister – koordynator ds. służb specjalnych, na pytanie czy liczy na ułaskawienie ze strony Prezydenta Andrzeja Dudy, odpowiedział:
„Nie interesuje mnie prawo łaski. Mnie interesuje pełne uniewinnienie przed sądem.”
Po czym w dalszej części rozmowy z pełnym i niezmąconym przekonaniem dodał:
„Nie ma powodu, żeby ten wyrok został potwierdzony. Przypomnę, że nie jest to pierwszy wyrok w tej sprawie. Inny skład tego samego sądu uznał, że nie ma żadnego przestępstwa. Zostałem uniewinniony ja i moi współpracownicy. I sprawa została oddalona. [...] Jestem przekonany, że jedyny wyrok – jaki zapadnie w tej sprawie – to będzie wyrok uniewinniający. Jestem całkowicie spokojny.”
Oczywiście można politycznie nie zgadzać się z Mariuszem Kamińskim. Można być też jego radykalnym i nieprzejednanym przeciwnikiem, ale nigdy nie można było odmówić mu wewnętrznej przyzwoitości. Nie można było też o tym polityku powiedzieć by kiedykolwiek lekkomyślnie rzucał słowa na wiatr. Jeśli prawdą było, że były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego (a nie mam powodów by wątpić) od zawsze uważał się za człowieka szczerze chcącego wyplenić z życia publicznego wszelakie nieprawości i zło, pragnącego bezkompromisowo i ofiarnie walczyć z korupcją, marzącego o uczciwej, prawej i sprawiedliwej Polsce – to teraz przecieram oczy ze zdumienia, gdyż obecny „fortel ułaskawienia”, który został zastosowany wobec niego – absolutnie nie koresponduje z tymi przekonaniami. Mogę zrozumieć, że minister Kamiński pełniąc funkcję szefa CBA postępował zgodnie z własnym sumieniem i dobrze pojętym poczuciem sprawiedliwości. Mogę docenić jego determinację i dobre intencje w wypowiedzianej wojnie łapówkarstwu. To wszystko nie powinno być jednak argumentem za tym by mógł postawić się pond prawem. Nie może być to też żaden czynnik zwalniający go przed odpowiedzialnością prawną, którą winien przestrzegać każdy urzędnik państwowy. Jego słowa z maja tego roku świadczyły, że dobrze to wszystko rozumie i pragnie udowodnić swą niewinność przed niezawisłym sądem Rzeczypospolitej.
To dlatego – i to faktycznie może wydawać się śmieszne, albo skrajnie naiwne – byłem osobą, która szczerze wierzyła w indywidualną uczciwość i honor Mariusza Kamińskiego. Myślałem, że jako państwowiec oraz człowiek zasad, po prostu zda się na rozstrzygniecie sądowe – wierząc, że ostatecznie wygra i oddali oskarżenie za przekroczenie uprawnień w związku z akcją CBA dotyczącej tzw. afery gruntowej. Przypomnijmy, wyrok był nieprawomocny, a Mariusz Kamiński złożył od niego apelację. Więcej, na jego korzyść przemawiały inne rozstrzygnięcia sądowe związane z tą sprawą. A były to wyroki skazujące w sprawie afery gruntowej przeciwko Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. Tamte uzasadnienia jednoznacznie stwierdzały, że „działania CBA były legalne i uzasadnione”. W związku z tym nie sądziłem, że obecny koordynator ds. służb specjalnych przyłoży rękę do demolowania norm (ułaskawienie bez wyroku prawomocnego jest precedensem, choć zgodnym z prawem) a także pewnych niepisanych zasad. Nie mówiąc już o stratach wizerunkowych i negatywnym odczuciu przynajmniej części społeczeństwa.

Zły precedens Prezydenta

To samo rozczarowanie i swoisty gorzki wyrzut tyczy się Prezydenta RP, który na dodatek przecież jest prawnikiem i doskonale wie jak delikatnie trzeba postępować w takich stanowiących punkt odniesienia na przyszłość, sprawach. To nie jest tylko casus Mariusza Kamińskiego – notabene człowieka z zasłużoną biografią, który oto właśnie został – chcą nie chcąc – ułaskawionym przestępcą. Czy naprawdę o to chodziło? Czy nie można było z tą ewentualną decyzją poczekać? Nie rozumiem logiki jaką kierował się Prezydent Andrzej Duda. A przecież w gruncie rzeczy sprawa jest znacznie poważniejsza. Nie zapominajmy, że chodzi tu o jedną z kluczowych zasad – o zasadę równości wobec prawa, równości wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, a także tego, że dura lex, sed lex – i to przed wszystkim, choć to norma polityczna, wobec ludzi ze swojego obozu. Tworząc ten precedens Prezydent otwiera niebezpieczną furtkę prawnego relatywizmu, gdyż ta decyzja nie przywraca a podważa poczucie sprawiedliwości. Ta ostentacja z którą mój Prezydent Andrzej Duda ułaskawia konstytucyjnego ministra z partii z którą jeszcze nie tak dawno był związany musi budzić obawy. Niestety jest to psucie państwa a nie jego zapowiadana sanacja. Jeśli Mariusz Kamiński w swoim oświadczeniu pisze, że „decyzję Pana Prezydenta traktuję jak symbol przywracania podstawowego poczucia sprawiedliwości, uczciwości i przyzwoitości w życiu publicznym.” – to niestety, bez żadnej radości stwierdzam, że jest zgoła odwrotnie. Ta decyzja nadwątla wiarę w te wartości. Jak to wytłumaczyć obywatelom wierzącym w słowa o dobrej zmianie? A przecież chciałoby się zawołać, że są takie zasady, które winny gwarantować trwałość i pewność, że będą respektowane. Takie rzeczy muszą być wartością samą w sobie niezależnie od tego kto rządzi krajem. Jeśli miałoby być inaczej, to posługując się słowami Fiodora Dostojewskiego z „Braci Karamazow” – „wszystko jest dozwolone”.
Szanowny Panie Prezydencie, reprezentuję Pan majestat Rzeczypospolitej, jednak akurat ta Pana decyzja nie dodaje jej blasku tworząc niedobry i szkodliwy na przyszłość precedens. Wiem, że wziął Pan za nią jednostkową odpowiedzialność, nie zmienia to faktu, że czuję się tym rozstrzygnięciem zawiedziony i zasmucony…

Liberte
O mnie Liberte

Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego. Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem: www.liberte.pl Pełna lista autorów Henryka Bochniarz Witold Gadomski Szymon Gutkowski Jan Hartman Janusz Lewandowski Andrzej Olechowski Włodzimierz Andrzej Rostocki Wojciech Sadurski Tadeusz Syryjczyk Jerzy Szacki Adam Szostkiewicz Jan Winiecki Ireneusz Krzemiński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka