Liberte Liberte
1637
BLOG

Jan Radomski: Gej jest nagi

Liberte Liberte Polityka Obserwuj notkę 40

Z wypowiedzi większości osób, które biorą udział w debacie na temat praw mniejszości seksualnych, wynika, że największym problemem homoseksualistów jest ich seksualizm.

               W zeszłym tygodniu, podczas rozmowy z Moniką Olejnik w „Gościu Radia ZET”, Paweł Kukiz oburzył się na adopcję dzieci przez Eltona Johna: „Współczuję dzieciom, dlatego że dzieci mają w tym momencie wzorce dwóch tatusiów. […] Kiedy jest ta potężna burza hormonów, to właściwie […] sam golas wystarczy do wywołania jakiś zachowań seksualnych czy tego rodzaju wrażeń”.

               „Golas” – były lider zespołu Piersi (to zresztą przewrotna, w kontekście dyskusji o golasach, nazwa) krótko skomentował jednego z najbardziej uhonorowanych artystów wszech czasów. Przypomnijmy: brytyjski muzyk sprzedał 250 milionów albumów, co daje mu szóste miejsce w historii muzyki rozrywkowej. Pomiędzy Led Zeppelin a Pink Floyd. Kukizowi nie przyszło jednak do głowy, że Elton John może swoim potomkom śpiewać. Cała sytuacja natychmiast skojarzyła mu się z seksualnością.

               Dlaczego? Ponieważ taki jest nasz obraz homoseksualistów. Słowa Pawła Kukiza były zresztą stosunkowo łagodne. Wystarczy przypomnieć wypowiedź Krystyny Pawłowicz, która również wypominała homoseksualistom nadmierną seksualność: „Społeczeństwo nie może fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których społeczeństwo nie ma żadnego pożytku, tylko ze względu na łączącą ich więź seksualną”.

               Wszystkie te wypowiedzi wynikają z rozumienia homoseksualizmu wyłącznie jako zachowania seksualnego. Ten błąd popełnia między innymi Janusz Korwin-Mikke, wielokrotnie jednych tchem wymieniający  homoseksualizm oraz seks oralny oraz John Godson, który przekonywał, że homoseksualizm jest zboczeniem. Przyjmuje się błędną – z punktu widzenia nauki – tezę, według której gejom i lesbijkom orientacja służy tylko do zaspokajania potrzeb seksualnych.

Z tej samej logiki wynikają absurdalne zarzuty dotyczące promocji homoseksualizmu, której przejawem, według niektórych polityków, byłoby np. opublikowanie przez Roberta Biedronia zdjęć ze swoim partnerem. Według heteroseksualistów zdjęcie wąsatego posła, który z żoną ozdabia choinkę, kojarzy się wyłącznie z rodzinnym ciepłem. Jak poseł dorzuci zdjęcia trojga swoich pociech, powinniśmy z radością wyobrazić sobie nadchodzące chrzciny i pierwsze komunie, a nie (związany z seksualnością) moment poczęcia. W takim razie dlaczego analogiczne zdjęcie homoseksualisty ma nam się kojarzyć z seksem?

               Wydaje się, że niektórzy heteroseksualiści zapomnieli, że nazwy orientacji seksualnych nie mają nic wspólnego, nawet etymologicznie, z seksem. Ze swoim sposobem myślenia tkwią w medyczno-semantycznej nomenklaturze sprzed lat; w poetyce, w której powinni używać takich słów jak pederastia, uranizm oraz safizm. A przecież (wbrew wielu wypowiedziom!) obecny stosunek nauki do homoseksualizmu nie jest nowością. Raport Kinseya – będący zaczątkiem dyskusji – opublikowano w 1948 roku; badania Evelyn Hooker miały miejsce w latach pięćdziesiątych. Kończąca (!) tę debatę decyzja Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego o wykreśleniu homoseksualizmu z listy zaburzeń psychicznych została podjęta w 1973 roku. Kilkanaście lat później podtrzymała ją Światowa Organizacja Zdrowia. Czterdzieści lat to wystarczająco dużo czasu, żeby przetrawić osiągnięcia nauki!

Prawie trzydzieści lat temu Bill Gates zaproponował nam skorzystanie ze stworzonego przez siebie systemu operacyjnego – dziś nie słychać głosów, przekonujących, że wygodniejsza jest maszyna do pisania. Powszechnie korzystamy z dóbr dostarczanych przez przemysł motoryzacyjny, nie twierdzimy, że wspomaganie kierownicy, ABS i centralny zamek są niepotrzebne. Także w szpitalu nie prosimy chirurga, żeby wyciągnął z szafy przyrządy swojego dziadka i za ich pomocą nas zoperował. Jednak zamiast zaufać psychiatrom, wolimy powtarzać nonsensy wygłaszane przez Johna Godsona, Pawła Kukiza i Krystynę Pawłowicz.

               Dwa lata temu Robert Węgrzyn został wykluczony z Platformy Obywatelskiej za wypowiedź: „Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył”. Były poseł powiedział jednak wtedy to, co myśli wiele osób. Homoseksualiści nie mają szkół i prac. Łączy ich tylko seks, nigdy uczucia. Lesbijkę potrafimy wyobrazić sobie wyłącznie podczas namiętnego seksu lub – ewentualnie – wyuzdanego pocałunku. Zresztą, w głębi serca zgadzamy się przecież z Cecil Chao (chińskim milionerem, który oferował nagrodę dla mężczyzny, który poślubi jego homoseksualną córkę), że lesbijki to kobiety, który po prostu nie spotkały jeszcze odpowiedniego mężczyzny.

               Trudno nam sobie zrozumieć, że homoseksualiści tak naprawdę niczym się od reszty społeczeństwa nie różnią. Wczoraj wieczorem taki sam odsetek par homo- i heteroseksualnych kłócił się, uprawiał seks i jadł kolację. Zeszłą niedzielę lesbijki i geje spędzili tak samo jak heteroseksualiści: robiąc zakupy w centrach handlowych, kapiąc się w jeziorach, spacerując po parkach, a nawet – o zgrozo! – modląc się w kościołach.

               Niestety, nadal w homoseksualiście prędzej zobaczymy „golasa” niż muzyka. Dla nas – heteroseksualistów – gej zawsze jest nagi.

Liberte
O mnie Liberte

Nowy miesięcznik społeczno - polityczny zrzeszający zwolenników modernizacji i państwa otwartego. Pełna wersja magazynu dostępna jest pod adresem: www.liberte.pl Pełna lista autorów Henryka Bochniarz Witold Gadomski Szymon Gutkowski Jan Hartman Janusz Lewandowski Andrzej Olechowski Włodzimierz Andrzej Rostocki Wojciech Sadurski Tadeusz Syryjczyk Jerzy Szacki Adam Szostkiewicz Jan Winiecki Ireneusz Krzemiński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka